Za czasu jednego sędziego, gdy sędziowie byli przełożonymi, stał się głód w ziemi: i szedł człowiek z Bethlehem Juda, aby gościem był w krainie Moab z żoną swą i ze dwiema synoma.
2 Samego zwano Elimelech, a żonę jego Noemi, a dwu synów, jednego Mahalon, a drugiego Chelion, Ephratczykowie z Bethlehem Juda. I wszedłszy w krainę Moabitską, mieszkali tam.
3 I umarł Elimelech, mąż Noemi, i została sama z synami.
4 Którzy pojęli żony Moabitki, z których jednę zwano Orpha, a drugą Ruth. I mieszkali tam dziesięć lat.
5 I oba umarli, to jest, Mahalon i Chelion: i została niewiasta osierociała bez dwu synów i bez męża.
6 I wezbrała się, aby szła do ojczyzny z obiema niewiastkoma swemi z kraju Moabitskiego; bo słyszała, że wejrzał Pan na lud swój i dał im żywność.
7 Wyszła tedy z miejsca gościny swojéj, z obiema niewiastkoma: a będąc już w drodze nawrócenia się do ziemie Juda,
8 Rzekła do nich: Idźcie do domu matki waszéj, niechaj uczyni z wami Pan miłosierdzie, jakoście czyniły z nieboszczykami i zemną.
9 Niechaj wam da naleść odpoczynienie w domiech mężów, których dostaniecie: i pocałowała je, które wyniósłszy głos jęły płakać,
10 I mówić: Pójdziem z tobą do ludu twojego.
11 Którym ona odpowiedziała: Wróćcie się, córki moje, przecz idziecie zemną? Azaż jeszcze mam syny w żywocie moim, żebyście się mężów ze mnie spodziewać mogły?
12 Wróćcie się, córki moje, a idźcie; bom się już zstarzała, ani się godzę do związku małżeńskiego, choćbych mogła téj nocy począć i porodzić syny:
13 Jeźlibyście ich czekać chciały, ażby podrosli, i lat młodzieństwa doszli, pierwéj będziecie babami, niźli za mąż pójdziecie. Nie chciejcie, proszę, córki moje; bo wasze utrapienie bardziéj mię ciśnie, i wyszła ręka Pańska przeciwko mnie.
14 Podniósłszy tedy głos zasię jęły płakać: Orpha pocałowała świekrę i wróciła się: Ruth została przy świekrze swéj.
15 Któréj rzekła Noemi: Oto się wróciła jątrew twoja do ludu swego i do bogów swoich, idź z nią.
16 Która odpowiedziała: Nie przeciw mi się, abych cię opuściła i odeszła; bo, gdzie się kolwiek obrócisz, pójdę: a gdzie będziesz mieszkać, i ja pospołu mieszkać będę: lud twój, lud mój; a Bóg twój, Bóg mój.
17 Która cię ziemia umarłą przyjmie, na téj umrę i tamże miejsce wezmę. To mi niech uczyni Pan, i to niech przyczyni, jeźli nie sama śmierć mnie i ciebie rozłączy.
18 Widząc tedy Noemi, że upornem sercem umyśliła Ruth z nią iść, nie chciała się przeciwić, ani więcéj radzić, żeby się do swych wróciła.
19 I poszły pospołu i przyszły do Bethlehem. Które gdy do miasta weszły, prędko się u wszystkich sława rozgłosiła, i mówiły niewiasty: Tać to jest Noemi.
20 Którym rzekła: Nie zowcie mię Noemi, (to jest, piękną,) ale mię zowcie Mara, (to jest, gorzką); boć mię gorzkością bardzo napełnił Wszechmogący.
21 Wyszłam była pełna, a próżną mię przywrócił Pan: czemuż mię tedy zowiecie Noemi, którą Pan poniżył, a Wszechmogący utrapił?
22 Przyszła tedy Noemi z Ruth Moabitką, niewiastką swą, z ziemie gościny swojéj, i wróciła się do Bethlehem, kiedy najprzód jęczmień żęto.
Elimelech mąż miał krewnego, człowieka możnego i wielkich bogactw, imieniem Booz.
2 I rzekła Ruth Moabitka do świekry swéj: Jeźli każesz, pójdę na pole, a będę zbierać kłosy, któreby uszły ręku żeńców, gdziekolwiek gospodarza na się łaskawego najdę łaskę. Któréj ona odpowiedziała: Idź, córko moja!
3 Szła tedy i zbierała kłosy za żeńcami: i trafiło się, że ono pole miało pana, imieniem Booz, który był z rodu Elimelech.
4 A oto sam przychodził z Bethlehem i rzekł do żeńców: Pan z wami. Którzy mu odpowiedzieli: Niech ci błogosławi Pan.
5 I rzekł Booz młodzieńcowi, który stał nad żeńcami: Czyja to dziewka?
6 A on odpowiedział: Ta jest Moabitka, która przyszła z Noemi, z kraju Moabitskiego:
7 I prosiła, aby zbierała kłosy pozostałe idąc w tropy żeńców: a od poranku aż dotąd stoi na polu, i ani na małą chwilę wróciła się do domu.
8 I rzekł Booz do Ruth: Słuchaj, córko, nie chódź na insze pole na zbieranie, ani odchódź z tego miejsca: ale się przyłącz do dziewek moich,
9 A gdzie żąć będą, idź pozad; bom ja przykazał parobkom moim, abyć żaden przykry nie był, i owszem jeźli upragniesz, idź do łagwie, a pij wody, z których piją i parobcy.
10 Która upadłszy na oblicze swe i pokłoniwszy się do ziemie, rzekła do niego: Zkądże to mnie, żem nalazła łaskę w oczu twoich, i raczysz mię znać, niewiastę cudzoziemkę?
11 Któréj on odpowiedział: Powiedziano mi wszystko, coś uczyniła świekrze twéj po śmierci męża twego, a żeś opuściła rodzice twoje i ziemię, w któréjeś się rodziła, i przyszłaś do ludu, któregoś przedtem nie znała.
12 Niechżeć Pan odda za uczynek twój, i zupełną zapłatę weźmij od Pana, Boga Izraelowego: do któregoś przyszła, i pod któregoś skrzydła się uciekła.
13 Która zaś rzekła: Nalazłam łaskę w oczu twych, panie mój, któryś mię pocieszył, a mówiłeś do serca służebnice twéj, która nie jestem podobna jednéj z służebnic twoich.
14 I rzekł do niej Booz: Gdy godzina jedzenia będzie, przyjdź tu, a jedz chleb i omaczaj skibkę twoję w occie. A tak siadła przy boku żeńców, i nagromadziła sobie prażma i jadła i najadła się, a ostatek wzięła.
15 A ztamtąd wstała, żeby kłosy wedle obyczaju zbierała. I przykazał Booz parobkom swoim, mówiąc: By téż i żąć z wami chciała, nie brońcie jéj:
16 I z waszych téż snopów umyślnie rzucajcie, i zostać dopuszczajcie, aby bez wstydu zbierała, a zbierającéj żaden nie łaj.
17 A tak zbierała na polu aż do wieczora: a co nazbierała, laską wybiwszy i wymłóciwszy, nalazła jęczmienia jakoby miarę Ephy, to jest trzy wiertele.
18 Które niosąc wróciła się do miasta i okazała świekrze swojéj: i nadto wyjęła i dała jéj z ostatków pokarmu swego, którego się była najadła.
19 I rzekła jéj świekra: Gdzieś dzisiaj zbierała, a gdzieś robiła? niech będzie błogosławion, który się nad tobą zmiłował. I powiedziała jéj, u kogo robiła, i imię powiedziała męża, że go zwano Booz.
20 Któréj odpowiedziała Noemi: Niech będzie błogosławiony od Pana, ponieważ téż łaskę, którą pokazował żywym, zachował i umarłym. I zasię rzekła: Krewny nasz jest człowiek.
21 A Ruth: To mi téż, pry, rozkazał, żebym się tak długo przyłączyła do żeńców jego, aż wszystko zboże pożną.
22 Któréj rzekła świekra: Lepiéjci, miła córko, żebyś z dziewkami jego wychodziła na żniwo, abyć się kto na cudzem polu nie sprzeciwił.
23 A tak przyłączyła się do dziewek Booz. I tak długo z niemi żęła, aż jęczmień i pszenicę do gumien schowano.
I potem, gdy się wróciła do świekry swojéj, usłyszała od niéj: Córko moja, poszukam ci odpoczynienia i opatrzę, abyś się miała dobrze.
2 Booz ten, do któregoś się dziewek na polu przyłączyła, jest bliski nasz, a téj nocy bojewisko jęczmienia wieje.
3 Umyj się tedy, namaż się i oblecz się w ochędożniejsze szaty, idźże do bojewiska, niechaj cię nie widzi człowiek, aż się naje i napije.
4 A gdy pójdzie spać, upatrzże miejsce, na którem będzie spał: a przyjdziesz i odkryjesz płaszcz, którym się odzieje, od nóg i porzucisz się, i tam leżeć będziesz: a on tobie powie, cobyś miała czynić.
5 Która odpowiedziała: Cokolwiek rozkażesz, uczynię.
6 I szła do bojewiska i uczyniła wszystko, co jéj była świekra rozkazała.
7 A gdy się najadł Booz i napił, i podweselił sobie i szedł spać przy stogu snopów, przyszła potajemnie, i odkrywszy płaszcz od nóg jego, porzuciła się.
8 Alić oto już o północy zlękł się człowiek, i strwożył się, i ujrzał niewiastę leżącą u nóg swoich,
9 I rzekł jéj: Ktoś jest? A ona odpowiedziała: Jam jest Ruth, służebnica twoja; rozciągnij płaszcz twój na sługę twoję; boś jest powinowaty.
10 A on: Błogosławiona, pry, jesteś, córko od Pana, i pierwsze miłosierdzie pośledniejszemeś przewyższyła: gdyżeś nie poszła za młodzieńcy ubogimi albo bogatymi.
11 A tak nie bój się, ale cokolwiek mi rzekniesz, uczynię tobie; bo wie wszystek lud, który mieszka między bramami miasta mego, żeś ty jest cnotliwa niewiasta.
12 I nie odmawiam, żem jest bliskim, ale jest inszy bliższy nad mię.
13 Odpoczyń téj nocy: a gdy będzie rano, jeźli cię będzie chciał zatrzymać prawem bliskości, dobrze się rzecz stała, a jeźli on nie zechce, ja ciebie bez żadnéj wątpliwości przyjmę, żywie Pan. Śpij aż do zarania.
14 A tak spała u nóg jego aż do odejścia nocy: wstała tedy pierwéj niż ludzie jeden drugiego poznać mogli, i rzekł Booz: Strzeż, aby kto nie wiedział, żeś tu przyszła.
15 I znowu: Rozciągnij, pry, płaszcz twój, którym się odziewasz, trzymajże obiema rękoma. Która gdy rozciągnęła i trzymała, namierzył sześć korcy jęczmienia, i włożył na nię: które niosąc weszła do miasta,
16 I przyszła do świekry swojéj, która jéj rzekła: Cóżeś sprawiła, córko? I powiedziała jéj wszystko, co jéj uczynił człowiek.
17 I rzekła: Oto sześć korcy jęczmienia dał mi, i rzekł: Nie chcę, abyś się próżno wróciła do świekry swojéj.
18 I rzekła Noemi: Poczekaj, córko, aż ujrzemy, co za koniec rzecz będzie miała; boć nie przestanie człowiek, aż spełni, co mówił.
Szedł tedy Booz do bramy i siadł tam. A gdy ujrzał powinowatego, o którym pierwéj mowa była, mimo idącego, rzekł do niego: Zstąp trochę a siądź tu, pomieniwszy go imieniem jego. Który zstąpił i usiadł.
2 A Booz wziąwszy dziesiąci mężów z starszych miasta, rzekł do nich: Siądźcie tu.
3 A gdy oni siedli, rzekł do powinowatego: Część pola brata naszego Elimelecha przeda Noemi, która się wróciła z kraju Moabitskiego:
4 Com chciał, abyś słyszał, i żebym ci powiedział przed wszystkimi siedzącymi i starszymi z ludu mego: jeźli chcesz otrzymać prawem bliskości: kup a otrzymaj: a jeźlić się nie podoba, i to samo mi powiedz, abym wiedział, cobym miał czynić; bo niemasz żadnego bliskiego, wyjąwszy ciebie, któryś pierwszym, a mnie, którym jest wtóry. A on powiedział: Ja pole kupię.
5 Któremu rzekł Booz: Kiedy kupisz pole z ręki niewiasty, Ruth téż Moabitkę, która była żoną zmarłego, masz pojąć: abyś wzbudził imię bliskiego twego w dziedzictwie jego.
6 Który odpowiedział: Odstępuję prawa bliskości; bo potomstwa domu mego gładzić nie mam. Ty używaj przywileju mego, którego ja rad zeznawam, że nie mam.
7 A ten był obyczaj zdawna w Izraelu między powinnymi, że, jeźli kiedy jeden drugiemu swego prawa ustępował, aby ustępowanie było ważne, zzuwał człowiek trzewik swój i dawał go bliskiemu swemu; to było świadectwo ustępowania w Izraelu.
8 Rzekł tedy Booz bliskiemu swemu: Zdejmijże trzewik twój. Który wnet zdjął z nogi swojéj.
9 A on starszym i wszemu ludowi: Wy dziś, pry, jesteście świadkami, żem otrzymał wszystko, co było Elimelechowe i Chelionowe i Mahalonowe, za powzdaniem Noemi.
10 I Ruth Moabitkę, żonę Mahalon, wziąłem w małżeństwo, abych wzbudził imię zmarłego w dziedzictwie jego, aby imię jego z domu jego i z braciéj i z ludu nie zginęło. Wy mówię, jesteście téj rzeczy świadkami.
11 Odpowiedział wszystek lud, który był w bramie i starsi: My jesteśmy świadkami: Niech uczyni Pan tę niewiastę, która wstępuje do domu twego, jako Rachel i Lią, które zbudowały dom Izraelów: aby była przykładem cnoty w Ephrata, a miała sławne imię w Bethlehem.
12 A niech będzie dom twój, jako dom Phares, którego Thamar porodziła Judowi, z nasienia, któreć Pan da z tej białéjgłowy. [1]
13 Wziął tedy Booz Ruth i pojął za żonę, i wszedł do niéj: i dał jéj Pan, że poczęła i porodziła syna.
14 I rzekły niewiasty do Noemi: Błogosławiony Pan, który nie dopuścił, żeby ustał potomek domu twego, i żeby imię jego było mianowane w Izraelu.
15 I miałabyś, ktoby cieszył duszę twoję, a żywił starość; bo z niewiastki twojéj urodził się, która cię miłuje: i jestci daleko lepsza, niż gdybyś miała siedmi synów.
16 Wziąwszy tedy Noemi dziecię, położyła je na łonie swojem, i mamki i piastunki urząd odprawowała.
17 A sąsiadki radując się z nią i mówiąc: Urodził się syn Noemi: nazwały imię jego Obed: tenci jest ojciec Izai, ojca Dawidowego.
18 Te są rodzaje Phares: Phares zrodził Ezron,
19 Ezron zrodził Aram, Aram zrodził Aminadab, [2]
20 Aminadab zrodził Nahasson,
21 Nahasson zrodził Salmon,
22 Salmon zrodził Booz, Booz zrodził Obed,
23 Obed zrodził Izai a Izai zrodził Dawida.